wtorek, 12 listopada 2013

Niezła sztuka - MAŁA SZTUKA !






Znacie MAŁĄ SZTUKĘ? Nie? No właśnie! A to ogromna strata...
My też nie znałyśmy, poznałyśmy właściwie przypadkiem. Marka została sponsorem nagrody w konkursie fotograficznym na jednym z blogów (przesympatycznym zresztą blogu <3) i nam tę nagrodę udało się wygrać. I mówiąc szczerze to właśnie na nią liczyłam, bo wyróżniała się urodą z ponad setki innych nagród. To bluza Jack od wspomnianej Małej Sztuki. Marki skromnej, nie wypromowanej, trochę niszowej. I przyznam szczerze, że trochę żałuję, że tak się sprawy mają, że wiele nowych, polskich firm, firm, które nie robią nic nowego, kopiują pomysły innych, często nieudolnie, często z gorszych tkanin i z gorszym efektem, ma za to dobry PR, może nawet TUPET i wiele osób daje sobie wcisnąć ten badziew za kolejnym podejściem. I w ten sposób marka sprzedająca byle co i byle gdzie pnie się na szczyty popularności. Z drugiej strony są właśnie takie marki jak Mała Sztuka - kolekcja jest malutka, ale za to jaka! Polskie i hiszpańskie, świetne jakościowo tkaniny, przemyślane kroje, dopracowane detale. A przy tym 750 fanów na facebooku, tylko 750... Jest jednak plus tej sytuacji - mamy gwarancję, że to nie masówka, nie szyte taśmowo i sprzedawane na setki G za wygórowaną cenę, a towar z najwyższej półki dla wybranych, dla koneserów. A ja jestem koneserem :D

Sama Pani Marta - właścicielka Małej Sztuki, a prywatnie mama małej Helen, przyznaje, że ubranka stworzyła przede wszystkim dla swojej córeczki, biorąc pod uwagę w pierwszej kolejności komfort i swobodę ruchów malucha, ale także aspekty estetyczne. I to właśnie wyznanie wg mnie najlepiej oddaje jakość wykonania - widać, że są tworzone z miłością, że włożono w nie serce, tak, jak każda z nas włożyłaby je szyjąc coś własnemu dziecku. Zresztą Pani Marta okazała się przemiłą, otwarta i ciepłą istotą, krótka rozmowa z nią sprawia, że czujemy się jak podczas rozmowy ze starą znajomą, jak gdyby łączyło nas nie tylko nazwisko (Pani Marto pozdrawiam serdecznie :)). A jeśli chcecie się przekonać sami, to odsyłam Was co najmniej do notki "o mnie", jaką Pani Marta zamieściła na swojej stronie tu. No i co? Często zdarza Wam się wiedzieć tyle o twórcy ubranek Waszych dzieciaków? Mi też nie, na pewno nie na wstępie, ale zrobiłabym z tego tradycję, to wiele mówi nam to o marce.


Bluza Jack. Tak. Znów szaro, znów prosto, znów... Ale nie żałuję wcale, bo w tej szarości naszej szafy jest taka cudna różnorodność, mimo wszystko ;) Bluza jest wybitne uniseksowa, uniwersalna i uni...katowa ;) Materiał jest wysokogatunkowym połączeniem bawełny i małej domieszki elastanu, dzięki czemu ubranko dobrze "współpracuje" przy przebieraniu. Tkanina jest nieco sztywniejsza, ale jednocześnie gruba i mięsista, jest ciepła i dobrze chroni przed wiatrem.







Detale... To jest zdecydowanie najmocniejsza strona bluzy. Robią wrażenie już na pierwszy rzut oka. Potrójne, staranne, idealne szwy, dobrze widoczne na tym materiale, są niewątpliwą ozdobą. Od razu widać, że mamy do czynienia z wyrobem ekskluzywnym. Takich wykończeń próżno szukać w Zarze. No i kropeczki. Drobny, ale bardzo wyrazisty akcent. Ozdabiają kieszonkę na przodzie (tak, to jest prawdziwa kieszonka, ku uciesze mojej córki, która ma ostatnio "fazę" na kieszenie) oraz od wewnątrz wykończono nimi dół i kołnierzyk bluzy. Od wewnątrz! A przecież tego nawet nie widać ;) Kropeczki wystepują także w drugiej wersji kolorystycznej - miętowej! Jak widzicie logo z uśmiechniętą buzią bobasa to nie są przechwałki, tylko pozostająca w zgodzie z prawdą i z filozofią firmy "kropka nad i". Sama się uśmiecham wiedząc, że zakładam dziecku tak dobrą rzecz, piękną i wygodną jednocześnie.

A sukieneczka od Małej Sztuki trafia na listę naszych must have'ów na kolejne miesiące <3.



Na koniec pozostawiam Wam jeszcze milion zdjęć dla wytwałych ... :)












 


















bluza - Mała Sztuka || czapka, rajstopy - Pepco || buty - Zara || komin -kloo by Booso || szorty - H&M || kurtka - name it