środa, 6 listopada 2013

Trochę zieleni wśród barw jesieni - nasze Gray Label



Od miesięcy na wielu z lubianych przeze mnie blogach/profilach pojawiały się co pewien czas produkty marki Gray Label. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, oj nie. Wyroby Pani Gray są mocno basicowe, co prawda kolorystyka dla mnie idealna, ale to wydawało mi się za małym argumentem. Proste kroje, proste, stonowane barwy - minimalizm w czystym wydaniu. A cena? No tak, to trudny temat, ceny wysokie, początkowo za wysokie w mojej opinii.

Jednak powszechny zachwyt trwał i choć uważałam go za mocno przesadzony (jest drogo - znaczy luksus, wypada się zachwycić?), to coraz bardziej mnie to intrygowało. Pojawiały się coraz ciekawsze stylizacje, ciekawe połączenia i w mojej głowie rodziły się pomysły, z czym ja połączyłabym te szarości lub pudrowe róże, a z czym klasyczną czerń. Jednak decyzji o zakupie nie było, nawet w planach.

 Aż nagle - w cocoshkach BUM - new arrivals! I nowe kolory! Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tą zieleń - ciemną, głęboką, butelkową - WOW! Tego, przysięgam, w modzie dziecięcej jeszcze nie widziałam. Tak "dorosły", tak "poważny" odcień, na dodatek nie przełamany żadnym dziecięcym akcentem - odważne. Wiedziałam już, że muszę TO mieć...

Wybór padł na cieplejszą sukienkę midi, z rękawami 3/4 (teoretycznie;)). Czytałam o kontrowersjach z doborem rozmiaru, że zaniżone, że ten właściwy wypada krótki i obcisły, a ubranka mają raczej tendencję do zmniejszania rozmiarów po praniu, więc zdecydowałam się na rozmiar 3-4 lata i trafiłam. Efekt jest jak widać - bez wyglądu worka, nie widać, że jest za duża, choć jest, bo rękawy są prawie długie i jestem zadowolona. Przy takiej cenie i TAKIEJ JAKOŚCI chcemy się nią cieszyć dłużej, a przy takim wyborze to możliwe :).

No i właśnie - jakość! Pani Karolina z cocoshek napisała mi kiedyś, że z Gray Label to już tak jest, że to miłość od pierwszego dotyku i ja w pełni się z nią zgadzam. Rozkosz - tkanina jest tak błogo przyjemna, nie wiem nawet do czego ją porównać, bo nie spotkałam się z nią nigdy. Splot (o ile można to tak nazwać, przepraszam jeśli to gafa, nie znam się) jest bardzo gęsty, przez co materiał jest solidny, zbity i ciężki. A faktura na wierzchu jest jakby aksamitna, jeśli już miałabym to zobrazować, to ten materiał przypomina mi bardzo miękki, delikatny nubuk. I już wiem, skąd ten zachwyt :)

A co do prania - na razie prałam sukienkę 2 razy - pierwszy ostrożnie ręcznie, a drugi już odważniej w pralce w 30 stopniach, wg zaleceń producenta i nie zauważyłam zmian.

...Pozostaje nam teraz dobrze dokarmiać świnkę skarbonkę, żeby za jakiś czas znów móc się w taki sposób rozpieścić. Bo ta miłość na pewno będzie trwać i do sukienki dołączą inne skarby. Na chwilę obecną to na pewno spodnie, bo jestem pewna, że będą doskonałe, ciepłe i wygodne na coraz chłodniejsze dni, a na lato wiązana sukienka - jest piękna <3








































































Sukienka - Gray Label (cocoshki.pl) || rajstopy, chustka - Zara || torebka - Reserved || buty - elefanten z rodzinnej szafy ;)

3 komentarze:

  1. kusisz :)
    oj chyba bede musiala sie sama przekonac
    tyle osob zachwala wiec cos w tym musi byc

    OdpowiedzUsuń
  2. super! u nas na blogu też dziś ta zielen z granatem :D masz racje, ze nawet trudno opisac i porownac do czegokolwiek ten material! Mała Szafa mnie przekonywala, a ja nie moglam uwierzyc. sprawdzilam i wpadlam totalnie!!!!!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam właśnie u Was, że się wkręciłaś :) Zieleń z granatem wymiata ;)

      Usuń