Dzisiejszy post niech będzie dowodem, że mała dziewczynka nie musi być kolorowa, że może być słodko i dziecięco bez pstrokatych barw, krzykliwych obrazków i w barwach ziemi. I chyba wcale nie wyszła "mała-dorosła", prawda? :)
Przy okazji nie mogę przemilczeć naszego ostatniego odkrycia, mianowicie Loopmanii :) Trafiłam tam przypadkiem, zapewne lajkując stronę na potrzeby któregoś z konkursów i przez pewien czas zupełnie nie zwróciłam na ten fakt uwagi. Do czasu, aż rzuciły mi się w oczy tiulowe spódniczki, których dotychczas nie widziałam, a że jestem ich wielką fanką (nie pytajcie, ile ich już mamy) i od tego czasu wpadłam po uszy. Od razu skontaktowałam się z Panią Moniką i po długich ustaleniach, zebraniu miar wszelkich i ostatecznej decyzji co do kolorów (ojjj nie jestem łatwą klientką, wiem ;)) złożyłam pierwsze zamówienie. Na pierwszy ogień poszła cudowna brzoskwiniowa kurteczka, którą widzicie poniżej. Że jest piękna, widzicie sami. Ja dodam, że jest też bardzo starannie wykończona i dopasowana na wymiar, więc leży doskonale. To taka moja alternatywa dla różowej kurteczki Louise Misha w znacznie bardziej przystępnej cenie (ile razy niższej? ponad czterokrotnie!! O_o).
spodnie - Zara baby || koszula - Panan || buty - mini Melissa || kominek - MayLily || kurteczka - Loopmania || spinka - niezastąpione Kollale <3
Jest pięknie! Moja Matylda ma torebkę od Loopmania i jesteśmy nią zachwycone
OdpowiedzUsuń:) My też mamy torebkę, więc zachwyty trwają ;) Pozdrawiam
Usuń